Społeczne Służby Opieki wszczęły dochodzenie wobec jednego z prywatnych przedszkoli w Nikozji. Rodzice twierdzą, że doszło tam do przemocy wobec dzieci i rażących zaniedbań. Sprawą zajmuje się także policja.
Skargi rodziców: dzieci płakały godzinami
Grupa rodziców złożyła skargę do kilku instytucji – od resortów pracy i edukacji po komisje parlamentarne. W liście twierdzą, że mimo przeprowadzonej już kontroli, otrzymali jedynie szczątkowe informacje.
Według ich relacji:
– dzieci były zostawiane same w łóżeczkach i płakały godzinami
– nie przestrzegano zasad higieny, a dzieci cierpiały z powodu niezmienianych pieluch
– pojawiły się przypadki niedożywienia potwierdzone przez pediatrów
– rodzicom odmawiano wstępu na teren przedszkola, zasłaniając się przepisami covidowymi
Rodzice podkreślają, że takie praktyki są nie tylko „rażącym naruszeniem praw dziecka”, ale też łamaniem przepisów dotyczących funkcjonowania placówek opiekuńczych.
Władze: sprawa w toku, działa policja
Dyrektorka Społecznych Służb Opieki, Maria Kyratzi, potwierdziła, że dochodzenie trwa, a wszystkie dostępne informacje zostały przekazane policji. Zaznaczyła również, że podjęto już odpowiednie działania.
Rodzice domagają się pełnego ujawnienia wyników kontroli, informacji o tym, czy przedszkole może dalej działać, oraz raportów dotyczących innych placówek w kraju. Pytają też, czy władze działają prewencyjnie, czy wyłącznie po skargach.
Niepokój także wśród Polaków
W Nikozji mieszka wiele polskich rodzin – część z nich również korzysta z prywatnych przedszkoli. Informacje o możliwych zaniedbaniach i braku przejrzystości budzą zrozumiały niepokój, zwłaszcza że placówka, której dotyczy sprawa, nadal działa.
FAQ
Czy przedszkole zostało zamknięte?
Nie. Dochodzenie trwa, ale placówka nadal funkcjonuje.
Czy sprawa trafiła do policji?
Tak. Społeczne Służby Opieki przekazały dokumenty funkcjonariuszom.
Czego domagają się rodzice?
Pełnego raportu z kontroli, przejrzystości i informacji o działaniach zapobiegawczych w innych przedszkolach.