Kto choć nie lubi sobie od czasu do czasu napić się piwerka? Komu chociaż raz nie zdarzyło się poczęstować kogoś lokalną zivanią. Czy znacie kogoś kto nie lubi wina do obiadu? Cóż, pewnie takie osoby się znajdą, ale są trochę dla mnie jak legendy, bo jak każde z tych napojów mniej lub bardziej lubię, a co za tym idzie odczuwa to mój, i tylko mój, portfel. Takich bowiem smakoszy jest na wyspie całkiem sporo.
Eurostat dla odmiany zajął się tematem, który mnie interesuje. Po co bowiem mi znać ceny aut, gdy sam nie mam prawa jazdy? Na co mi znajomość cen mieszkań, skoro żeby zebrać na pierwszy lepszy dom na Cyprze musiałbym prawdopodobnie wymyślić eliksir nieśmiertelności, ewentualnie wysadzić parę bankomatów? Dziś przyjrzyjmy się czemuś bardziej po prostu ludzkiemu.
W krajach Unii największe ceny za wypicie czegoś wyskokowego są w Finlandii. Wynika to przede wszystkim z ich podejścia do tego tematu, restrykcyjnego prawa i przepisów. W kraju Świętego Mikołaja, saun i refinerów cena alkoholu jest prawie dwukrotnie wyższa niż średnia statystyczna (191%). Co ciekawe na drugim miejscu jest Irlandia czwartym miejscu rankingu znajdują się Grecy. Jak się prezentuje Cypr?
Wedle danych za 2019 r. nasza wyspa znajduje się lekko powyżej średniej statystycznej (105,8%) i co ciekawe jest to tendencja spadkowa. W 2017 r. wynosiła ona bowiem 117,1%. Z czego to wynika?
Prawdopodobnie z trzech czynników, siły waluty na wyspie, większym wyborze usług i tańszej mimo wszystko produkcji. Gigantycznym obciążeniem dla wszystkich towarów zresztą jest transport, ale i tu przemysł alkoholowy złapał oddech. Wszystko pośrednio przez koronawirusa.
A w czym gustują mieszkańcy wyspy? Pojawiają się różne nazwy, commandaria, wino, zivania oczywiście czy ouzo. Wszyscy jednak wiemy, że najbardziej popularne jest piwo. Tanie, w miarę dobre i dostępne wszędzie.
Także chyba ostatecznie chyba nie jest źle. A mówi się, że w przyszłym roku może być jeszcze taniej.
Zapytacie pewnie jak prezentuje się Polska? Wedle tych statystyk ceny są rzecz jasna mniejsze (ok. 80% cen unijnych) i wynika to przede wszystkim z innej waluty i jej siły w gospodarce.
No to co, zdrówko?