Czytam te informacje w prasie i nie wierzę, że ludzie są tak puści. Świątynia spirytualizmu.
Facet z potwierdzonym dodatnim wynikiem testu na obecność koronawirusa paradował w czwartek po aptekach prosząc o chlorochinę.
Początkowo odwiedził prywatnego lekarza, spoza Gesy, tam dowiedział się że recepta musi przejść przez ten system.
Chlorochina to lek przepisywany między innymi na malarię. Powtarzamy! Przepisywany. Potrzebna recepta. Poza tym nie potwierdzo jeszcze że jest to środek stosowany w tej chorobie. Skąd taki pomysł?
Człowiek ktòry leku poszukiwał i pròbował go wyłudzić od aptekarzy udowodnił jak bardzo jest nieodpowiedzialny.
Pomimo zakazu bezpodstawnego poruszania się publicznie, pomimo świadomości że jest chory, a jego objawy nie kwalifikowały się do leczenia, uparcie roznosi wirusa społeczeństwu. Czyli co trzeba zrobić żeby zatrzymać ludzi w domu?
Czy są jakieś pigułki na głupotę?
Zostań w domu. Tylko tyle nam trzeba. Kiedy ten łańcuszek się zakończy?