W każdym programie kulinarnym jesteśmy atakowani aby sprawdzać opakowania i nie kupować wyrobów w których znajdują się dodatki z symbolem E. Czy osoby do tego nawołujące nie zdają sobie sprawy z tego, że to jest po prostu niemożliwe? Oczywiście, możemy robić zakupy u małych wiejskich producentów, którzy zapewniają nas, że te wyroby są w 100% naturalne, ale czy po przeczytaniu naszego tekstu o mięsie (tutaj) będziecie mu wierzyć? Podobnie jest z owocami, które tylko pięknie wyglądają a są totalnie bez smaku i zapachu.
Niestety, w dzisiejszych czasach nie ma możliwości aby ograniczyć do zera chemię, która jest dodawana do artykułów żywnościowych. Mąka musi zawierać E920 aby po prostu udało się ją przetworzyć. Symbole E na etykiecie wcale nie muszą oznaczać, że jedzenie nie jest zdrowe. Niektóre z E są nie tylko nie szkodliwe ale wręcz zalecane. Przykładem niech będą naturalne antybiotyki (E235) czy kwasy mlekowy (E270) i jabłkowy (E296).
W jedzeniu spotkamy szkodliwe i nieszkodliwe barwniki. Do tych naturalnych należą między innymi:
- E100 – kurkuma
- E101 – witamina B2
- E140 i E141 – chlorofil i chlorofiliny
E150 – skarmelizowany cukier
- E160 – karoteny m.in. z marchwi i pomidorów
- E162 – betanina z buraków
- E163 – antycyjany m.in. z czarnej porzeczki, kukurydzy czy czerwonej kapusty
- E174 i E175 – to srebro i złoto
A inne dodatki? Proszę bardzo: E300 i E301 to witamina C, E306 – E309 to witamina E, E330 to kwas cytrynowy, E406 to agar-agar, E440 to naturalne pektyny, E967 i E968 to naturalne słodziki.
Czy należy czytać etykiety? Oczywiście, że tak! Zawierają one wiele przydatnych informacji. Jeśli zobaczycie na przykład, że w hamburgerach wołowych na pierwszej pozycji na etykiecie jest mięso wieprzowe to można je raczej nazwać hamburgerami z dodatkiem wołowiny (takie można kupić w jednym ze sklepów) czy tak jak na naszej grafice, gdzie w herbacie żurawinowo – malinowej jest aż 1% żurawiny i 0,3% maliny – herbata kupiona także a Cyprze.
Podobnie jest z serami. Przykładem niech będzie halloumi – oto cytat z oficjalnej strony Ministerstwa Rolnictwa Cypru:
Skład Halloumi to maksimum 46% wody, minimum 43% tłuszczu, 22% białka i około 3% soli. Może być bardzo długo przechowywany nie tracąc przy tym swoich właściwości.
a tymczasem w serze „Halloumi” produkowanym dla Tesco tłuszczu jest 26,9% , białka 21,2% a soli 2,1% (dane ze strony sprzedawcy). Pytanie więc nasuwa się samo: czy to jest oryginalne cypryjskie halloumi jak to napisano na opakowaniu?