Wielu z nas wybrało Cypr z powodu pogody. Dziwna to była emigracja – większość z naszych znajomych, przyjaciół leciało do Wielkiej Brytanii, Irlandii później do Belgii czy Niemiec aby zarobić. My wybraliśmy wyspę, o której czytaliśmy na forach internetowych, że tu zarobić się nie da.
No dobra, naście lat temu gdy zarobki w Polsce wahały się w granicach 1500 zł a na Cyprze można było zarobić 1000 CY£ (kosztował około 6,50 zł) robiło znaczną różnicę. Bilety na Cypr były jednak bardzo drogie (pamiętam za swój EuroCyprią zapłaciłem 2000 zł w jedną stronę), koszty utrzymania także… Ale ta pogoda – ona rekompensowała wszystko. I powodowała zazdrość u rodziny i znajomych.
Teraz, w czasie pandemii, można czuć się na Cyprze trochę jak w więzieniu. Nie można stąd się ruszyć. Loty odwołane i tak naprawdę nie wiadomo kiedy powrócą, rodzina daleko…
Zazdroszczę znajomym w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Belgii – mogą po prostu wsiąść samochód i pojechać na święta do domu, do Polski. My takiej możliwości nie mamy.
Miałem już kupiony bilet na Wielkanoc, do końca łudziłem się że polecę. Mój lot odwołano kilka dni przed wylotem… A miałem spędzić święta w domu, pierwszą od wielu lat Wielkanoc z rodziną.
Teraz nie wiadomo co będzie z Bożym Narodzeniem. Po ruchach rządów w Polsce i na Cyprze widać, że chcą opanować pandemię jeszcze przed świętami. Tylko czy im się to uda skoro większość specjalistów twierdzi, że jedynym rozwiązaniem jest szczepionka? A tej zamówiono dla co trzeciego obywatela Unii Europejskiej i ma dotrzeć dopiero w przyszłym roku…
Prawdopodobnie więc czekają nas kolejne święta na Cyprze. Wśród palm, deszczu, blisko morza… Ale z dala od rodziny w Polsce.
