Koronawirus wrócił na Cypr, co było dość proste do przewidzenia. Turyści przylatują, panuje wszechobecne rozprężenie, ludzie wymęczeni zamknięciem w czterech ścianach chcą wrócić do pracy oraz do, jako takiego, normalnego życia. Nie inaczej jest z piłką nożną, która w końcu miała wrócić na Cypr po długiej przerwie i nierozstrzygniętych kwestiach. Kto jest mistrzem? Kto ma spaść? Wszystko miało się wyjaśnić w tym sezonie. Czy tak się stanie?
Cała lawina wydarzeń rozpoczęła się pod koniec sierpnia kiedy zespół Nea Salamina ogłosił, że ma dwucyfrową liczbę zakażonych. Pojawiły się pierwsze wątpliwości. Czy liga jest przygotowana? Co z sezonem? Czy obostrzenia, które związek zarządził są wystarczające? Rzeczywistość szybko zrewidowała ten pogląd. Już parę dni po zgłoszeniu zakażeń drużyny z Larnaki, Ethnikos Achna również potwierdził, że w ich drużynie też znajdują się chorzy na koronawirusa. Ktoś pomyślał: „No gdzie tam! Przecież Achna czy Salamina to jakieś tam knypy. Dopóki TOP 4 może spokojnie grać będzie dobrze!”. Wtedy też do grona „wykluczonych” dołączyła Omonia Nikozja. Rozpoczęły się narady.
Działacze klubowi i związek podjęli błyskawiczną wręcz decyzję o przełożeniu spotkań drużyn u których wykryto wirusa. Momentalnie pojawił się problem, który dość mocno zauważalny w tabeli. Skoro tylko kluby „czyste” będą grać, to będziemy godzić się na sytuację, że ktoś ma rozegrane dwa mecze, a ktoś pięć? Kiedy będzie to nadrobione? Terminarz i tak już trzeszczy w szwach, więc jakby jeszcze nałożyć na to ten problem…niejeden klub miał przez to zapewne ból głowy. W końcu została podjęta decyzja – przekładamy całą kolejkę i zobaczymy co dalej.
W drugiej lidze nie jest lepiej. Po wykryciu koronawirusa w drużynie Asil Lysis podjęto decyzję o przełożeniu meczu. Reszta zaś klubów ma grać według planu.
Lawina krytyki spadła na kluby ze strony medyków i ekspertów, którzy oskarżają piłkarzy o nie trzymanie się wytycznych. Swego czasu po internecie miały krążyć zdjęcia jak na jakiejś imprezie tańczy trzech zawodników z cypryjskiej ekstraklasy. Bez maseczki, bez rękawiczek, a jeden ponoć i bez koszulki. Piłkarze odpowiadają – „może to my mogliśmy zostać zarażeni, a nie zarażać!”. Znając działanie wirusa i styl życia piłkarzy, mocno to wątpliwe.
Ministerstwo Zdrowia natomiast ogłosiło nowe zasady dla klubów spoza Cypru, które mają przylecieć na wyspę, aby rozegrać mecz. Wedle tychże reguł kluby muszą przesłać listę pasażerów samolotu (piłkarzy, działaczy, sztabu) odpowiednim służbom i na lotnisku okazać potwierdzenie negatywnego wyniku testu. Wyjątkiem od tej reguły jest Olympiakos Pireus, który już w poniedziałek przyleciał na Cypr, przygotowując się do rewanżowego meczu eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko Omonii.
Tymczasem w rodzimej lidze wedle dzisiejszych ustaleń liga ma grać dalej i czekać na ustabilizowanie się sytuacji. Najbliższe godziny jednak – a także ewentualne nowe przypadki– mogą to wszystko zmienić. Cypryjski Związek Piłki Nożnej już zarządził testy we wszystkich klubach. Wyniki mają być poznane niedługo. Choć już dziś wiemy, że do grona „chorych” dołączył APOEL.
Na chwilę obecną w tej kolejce mają być rozegrane zaledwie trzy spotkania.
Może więc się okazać, że liga nie tyle zaliczyła falstart, co zaryła o glebę potykając się o futrynę drzwi wejściowych.