Ostatnio postanowiłem sobie odpalić to polskie radio z Nikozji. W sumie nigdy go nie słuchałem, bo generalnie jak taki mało radiowy jestem (głosowo również, brzmię jak jakiś gimnazjalista), no i muszę przyznać, że mnie natchnęli. Trochę bez kontekstu, ale wszedłem akurat na moment, w którym rozmawiali o jajach. O dużych, małych, kurzych, strusich, może dinozaurów też się tam znalazły. Potem połączyłem to z tekstem o protestach w Limassol i połączyłem. Do listy należy dodać jeszcze jedno jajo. Kwadratowe. Bez sensu? Tak samo jak to jak policja cypryjska odpowiada na wiadro krytyki.
Krytyki rzecz jasna słusznej. Ktoś powie, że „no przecież debile łamią prawo, nie powinni się gromadzić”. Owszem. Jednak jest też coś takiego jak użycie odpowiednich środków. Spróbuję to przekazać obrazowo. Idziesz ulicą. Widzisz kobietę. Chcesz się zapytać o godzinę. Idziesz, pytasz, a ta wrzeszczy, że chcesz ją okraść, dostajesz kopniaka w krocze i gazem w ryj na odchodne. Brutalne? Właśnie. Teraz ten sam krytyk powie „No co ty pieprzysz, przecież nie mogli tego kontrolować”. No właśnie, po to się szkolą, by mogli. Nie po to mają mundury, pałki, tarcze, szkolenia taktyczne, by koniec końców nie móc ogarnąć kilkuset demonstrantów. Śmiem nawet stwierdzić, że gdyby tych samych policjantów posłać, na przykład, do Warszawy, to tam by chyba uznali, że pora na ostrą amunicję.

A mogliby się zająć na przykład przemytem narkotyków. Albo kradzieżami! Idę sobie ostatnio na spacer, tak dla zdrowotności, a tam na jednej ze skrzynek napisane: „Kobieta w rudych włosach okradła tę posesję. Uważajcie”. Zrobiłbym Wam zdjęcie, by Wam to udowodnić, ale wtedy by pomyśleli, że ja też czyham na okazję.
Mało tego wracam sobie już do domu, tak boczną uliczką dla urozmaicenia, a tu nagle wyskakuje mi jakiś gość (prawdopodobnie jeden z mieszkańców) i niczym rasowy NKWDzista pyta co tu robię, gdzie mieszkam i czemu tędy idę. Nie wiem, może z mojej twarzy bije paserstwo, złodziejstwo i cwaniactwo, że mnie takie rzeczy spotykają.
Albo mogliby przeganiać tych bęcwałów, którzy podrzucają gruz i inne ciekawe rzeczy do cudzych śmietników. Wiecie, ile razy musiałem czuć ten wzrok śmieciarzy? To spojrzenie z gniewem w stylu „To Ty. Przez Ciebie mamy ten burdel. Nie umiesz wyrzucać śmieci normalnie?”. Może to jakaś moja fobia, ale nic mnie nie irytuje tak jak widok tego samego auta, który podjeżdża i wrzuca tam różnego rodzaju chłam, gruz, materiały budowlane, pewnie jeszcze jakiś materac też by się znalazł. Takich mogliby ścignąć.
Tymczasem teraz policja bawi się w śledztwa. Kto zawinił i jak. Uwaga, mały spoiler. Dochodzenie nic nie da. Powiedzą, że wyższa konieczność, że to demonstranci prowokowali. Żadne głowy nie polecą, ewentualnie jakieś płotki. Chyba że prezydent uzna, że dla świętego spokoju wywali na zbity pysk szefa policji. Nie tego, który tę dziewczynę poranił, nie tego, który mógł szarpać, tylko gościa za biurkiem, który w tym czasie pewnie kawę pił i jadł ciasteczko. Dochodzenie to tak naprawdę po prostu pokazanie, że coś zrobią. No i tak do następnego.
A mogliby po prostu wyjść na mównicę, powiedzieć „Wiecie co? Zawaliliśmy sprawę, demonstranci zrobili to, to i to, a my to, to i to.”. No, ale to takie moje utopijne marzenie, by wszystko było prostsze. Tymczasem nie, oni szukają kwadratowych jaj, kluczą i kręcą. A ja myślałem, że to domena polityków.