Majestatyczny budynek znajdujący się w Prodomos, najwyżej położonej wiosce na Cyprze.
Kiedyś najbardziej luksusowy hotel na wyspie goszczący elity społeczeństwa, dziś opustoszały i popadający w ruinę, obrastający w chaszcze i legendy sugerujące, że jest nawiedzony.
Oto krótka historia tej cypryjskiej perełki. Hotel został wybudowany w 1930 roku przez mieszkańca Prodromos, Pana Kokkalosa, któremu dzięki zebraniu funduszy i zapożyczeniu się wśród znajomych udało się sfinalizować investycje. Nazwę wybrał na cześć królowej Berengaria, żony sławnego króla Ryszarda Lwie Serce, który podczas swoich wypraw krzyżowych zatrzymał się na Cyprze. Historia świetlnosci i upadku.
Według legendy, pan Kokkalosa miał trzech synów. Przed swoją śmiercią podzielił swój biznes pomiędzy nich, tak żeby każdy miał po równo. Niestety jak to w rodzinie bywa, synowie zaślepieni chciwością i rządzą władzy doprowadzili hotel na skraj upadku. Według miejscowych legend najstarszy z synów trapiony problemami finansowymi rzucił się z mostu, pozostali bracia również zginęli w tajemniczych okolicznościach. Tą tragiczną historię uzupełnia śmierć menagera, który popełnił samobójstwo w hotelu. Od tego czasu krążą pogłoski o płaczu, krzykach i cieniach snujących się po piwnicach. Istnieją też historie o zjawie młodej kobiety, która utopiła się w basenie i której duch nie może wydostać się z tego miejsca.
Hotel jest już opuszczony od ponad 30. lat i do dziś jest atrakcją dla osób poszukujących dreszczyku emocji.
Wejście na teren hotelu jest zagrodzone, ale udało nam się znaleźć dziurę w płocie. Co ciekawe, drogę znalazło też stadko kòz, ktòre objadają okoliczne akacje.
Hotel otoczony ogrodem, zapiera dech w piersiach na myśl o dawnych luksusach. Ciepła woda we wszystkich pokojach, basen, kort tenisowy, kuchnia z wielu stron świata. Widok na góry, przyjemnie chłodno w samym środku lata.
Dziś to miejsce jest ciche i mroczne, w oknach widać tylko gołębie. A może to duchy zmarłych? Dla odważnych, ktòrzy zaryzykują i wejdą do obiektu, ostrzeżenie. Podłogi trzeszczą i grożą zawaleniem, należy poruszać się ostrożnie, na własną odpowiedzialność.
Pachnie tajemnicą, nietoperzem i rozczarowaniem, że tak piękne miejsce popadło w ruinę.