Mija kolejna rocznica inwazji na Cypr. Nie będę się tutaj bawił w adwokata, historyka czy teoretyka wojskowości. W armii nigdy nie byłem, no i też nie zamierzam, gdyż żołnierz byłby ze mnie na poziomie Szwejka. Nie wiem czym jest wojna i nie potrafiłbym sobie tego wyobrazić. Ba! Jest to jedno z moich osobistych lęków. To, że ten świat, który może jest głupi i szalony, ale jednocześnie bezpieczny i wygodny – zniknie.
Nie oceniam cypryjskiego podejścia do tej sprawy. Ba! Nawet go rozumiem. Przyjmując to na realia bardziej bliższe przeciętnemu człowiekowi – gdyby ktoś tak nagle wparował do mojego mieszkania i zawinął mi jego trzecią część, po czym nie mógł nic z tym zrobić, widząc jego część każdego dnia…też bym dostał piany na gębie. A jeszcze dodajmy do tego, że ta osoba to stary wróg, który od dawien dawna następuje mi na odcisk, wyrzuca śmieci do mojego kontenera i tego typu rzeczy. Nie oceniam Cypryjczyków, w końcu kim ja jestem by kogokolwiek osądzać? Nie będę wdziewał szat, które do mnie po prostu nie należą.
Z drugiej jednak strony dobija mnie ta martyrologia tego kraju, jakby inwazja na Cypr była czymś wyjątkowym w skali świata. Powiedzmy sobie szczerze – jeśli prześledzimy historię świata to ludzie największe piekło gotowali innym ludziom. Wojny, inwazje, bitwy, setki tysięcy trupów. Karty historii, choć często chwalebnej, metaforycznie bryzgają litrami krwi. Jest to historia ciekawa, pasjonująca, ale jednocześnie bardzo krwawa. Nauczycielka życia, z której często nie potrafimy wyciągać wniosków. Ludzkość jest jak to małe dziecko, które popełnia za każdym razem ten sam błąd, mimo, że tysiące razy się mu tłumaczy iż nie wolno.
To jest to co w sumie bardzo pięknie łączy Cypr z Polską. Tragizm narodowy i większy nacisk na te złe karty historii niż na dobre. Nie pamiętajmy o tym co nam się udało, tylko gdzie przegraliśmy, albo kto kiedy nas na kartach historii zrobił w konia. Jednak jak już mówiłem, rozumiem i nie będę nikomu życia ustawiał.
Czy jednak to do czegokolwiek doprowadzi? To, że będziemy pamiętać o tych złych zdarzeniach sprawi, że będziemy lepsi? Przecież jest masa spraw do rozwiązania. Od takich jak płaca minimalna, która ma wejść na dniach, po kwestie klimatu czy imigracji. Edukacji społecznej, rasizmu w niektórych sektorach, wypaczeniach i błędach. Spraw, które w sumie ma każde państwo. Myślę, że to by było ważniejsze dla przeciętnego człowieka bardziej, niżli internetowa husaria która odpala się w komentarzach o Turcji, Grecji, Cyprze, często samemu mając z tymi krajami tyle wspólnego, że oglądali je na Google Maps.
A przecież często zdarzają się przypadki współpracy. Po drugiej stronie barykady też są ludzie. Kiedy wybuchała fala pożarów, to często południe wysyłało północy swoje samoloty. Owszem, Republika miała w tym swój interes, mianowicie nie rozszerzanie się pożarów, ale mogli się zawsze wypiąć. Wielokrotnie dochodziło już do jakichś wymian, transakcji, rozmów, a przecież jedna i druga strona oficjalnie się nie uznają. Czasem jednak MUSZĄ współpracować, bo koniec końców, nieważne jaka flaga wisi nad danym miastem, w nim mieszkają ludzie. A oni chcą żyć, pracować i – zabrzmi to wulgarnie – jeśli nie będą mieli tego zapewnionego to w du***ch będą mieli komunały i historię.
Dlatego ja, słysząc syreny, nie myślę o tym jako o dniu, który coś zabrał, czy żałobie. Jednak przecież nie jestem Cypryjczykiem. Jednak, myślę, że Ci ludzie którzy to pamiętają, nie chcieliby wrócić do tamtych dni. Wojna jest złem, zresztą dziś możemy to widzieć na obrazach z Ukrainy. Nie będę więc mówił, jak Ci domorośli znawcy historii, czyja to była wina. Czy Cypr, czy Turcji, a może i to był spisek kosmitów. Po prostu powiem – pamiętajmy, szanujmy, jednak niech to nie będzie motor napędowy naszego życia.
Historia jest jego nauczycielką, nigdy władcą.
A ja nigdy nie będę chciał przeżyć tego co na Ukrainie, czy na Cyprze w 1974.
Tak jak każdy normalny człowiek, który chce żyć.
No i z tym Was zostawię. Cieszmy się życiem, bo choć wiele rzeczy jest zmiennych sytuacji, czasów czy granic, to nie zmienia się jedno. Nasze dążenie do szczęścia.