Bardzo ucieszyła nas wiadomość od jednej Czytelniczek, ponieważ czytając informacje w prasie, dowiadujemy się jak doskonale Rządy zorganizowały repatriację. Jak to wygląda w praktyce?
Anna ma 62 lata, mieszka na Cyprze od około 30 lat. Mąż, dom, rodzina, przyjaciele, pasje. Ta część jej życia w większości mieści się na Cyprze. Do Polski podróżuje nie rzadziej niż raz w roku, zawsze zatrzymuje się w rodzinnym domu, spędzając czas z ojcem i przyjaciółkami.
W marcu tego roku poleciała do Polski, termin powrotu zaplanowany był na 21 marca. Niestety linie lotnicze zawiesiły wszelkie loty na pewien czas, Anna zmieniła zatem datę lotu.
Oczywiście nie wróciła na Cypr, bo loty zawieszone były na kolejny okres, z resztą, do dziś nieokreślony, a jeżeli określony to można spodziewać się, że to wszystko się jeszcze zmieni. Na chwilę obecną prócz ptaków, na niebie pojawia się tylko kurier, dron, repatrianci.
Anna skontaktowała się z Redakcją, z prośbą o radę, jak wrócić na Cypr.
Zaproponowaliśmy to, co czytamy w portalach informacyjnych, czyli kontakt z Ambasadą Cypru, w Polsce.
Anna złożyła aplikację, czas oczekiwania na odpowiedź był bardzo krótki. I już za kilka dni telefon. Jest lot. Proszę przygotować się na jutro. Zdawać by się mogło że w końcu wróci do domu, nawet jeśli ma spędzić 14 dni w Troodos, w kwarantannie. Gdziekolwiek ta kwarantanna musi być. Ona wraca!
Prosi o dokładne informacje i dowiaduje się że lot odbędzie się z Hamburga następnego dnia.
Anna mieszka tuż przy granicy z Ukrainą. Samochodem do Polski nie przyjechała przecież, więc jakoś do tego Hamburga musi dojechać. Tylko jak? Jeśli nie wolno wychodzić, nie wolno podróżować, komunikacja miejska znokautowana. Jak Anna ma dostać się w 24 godziny z Polski do Hamburga na pieszo, skąd może załatwić „przepustkę”, jak to wszystko załatwić?
Może Wy poradzicie?
Zapewne domyślacie się,że Anna odmówiła tego lotu, z przesiadkami niewiadomo gdzie. podróżując niewiadomo czym.