Wybory! Och! Jak brzmi to dumnie, jak obywatelsko! Nie ma to jak byś tym, co ma pewnik w myśleniu, i oddać głos. Bez ironii. Zazdroszczę, bo ja sam nie mogę oddać głosu, bo nie mam na kogo. Nie jestem z tych, co optują za „mniejszym złem”., bo to wbrew ordynacji wyborczej. To coś jak schemat, gdy ktoś Ci mówi: „Ej, wiesz, zagłosuję za kopem w jaja w każdy wtorek, ale ok, bo tak to by był codziennie!”. No, Szanowni Państwo, nie!
Nie będę pisał Wam na kogo głosować, bo to nie moja rola. Jeśli się spodziewaliście poematów pokroju znawców polityki z Twittera to idźcie tam, bo ja z tymi pachołami nie chcę mieć nic wspólnego. Mój pogląd ma podłoże ideologiczne. Nie po to Moi Rodzice i Dziadkowie (tak, wielką literą, szacunek się należy) stali w kolejkach, by teraz nie móc się przejść i nie wypełnić tej kartki. Ktoś kojarzy ścieżki zdrowia? Nie wiem ja Wy, osiedlowi Rambo, ale ja bym odpadł w przedbiegach. Nie jestem wojownikiem i przylanie mi pałą za psi **** byłoby wystarczającym motywatorem.
Dlatego też idźcie. Nie będę mówił na kogo, ale idźcie. Macie ten przywilej, że żyjecie w wolnym kraju, w którym możecie wybrać. Macie możliwość podróżowania, dlatego jesteście tutaj. Macie możliwość dostosowania dokumentów do prawa unijnego, bo tak pozwalają przepisy. Kolejny pozytyw. Nie wiem ja Wy, ale ja zamiast rewolucji wolę spokój i stabilizację.
No ale to może ja jestem debilem, co ma rodzinę. Tyle, że nie mam rodziny. Ani dzieci. A KEO dalej będzie produkowane, niezależnie od władzy.
Dlatego oddajcie głos, zgodnie z sumieniem. Bowiem nie po to inni cierpieli, by Wam się nie chciało ruszyć zadu. Miłego miesiąca, bo w przyszłym jest czas decyzji, wiadomo.
Ave Demokracja.