Rzeźnia w Nikozji w sumie to przebiła samą siebie. Z jednej strony zakażenia koronawirusem, jakby to powiedział Włodek Szaranowicz: rekord skoczni! Z drugiej zaś fakt, że część z pracowników pracowała tam nielegalnie, a co jeszcze gorsza paru pracowników na wyspie Cypr nie powinno się znaleźć. Jeśli ktoś się zastanawia jakby wyglądało życie Kaczora Donalda, pechowca od urodzenia, w realnym świecie, no to macie taką małą symulację.
Wpadli, zrobili kontrol, nie dość że zakład do zamknięcia, paru pracowników do deportacji to jeszcze wyjaśnienia z groźbą kary ponad 200 tysięcy euro w tle. Nic tylko wypić frappe, walnąć w stół i ruszyć samochodem na polowanie na bankomaty. Taka tradycja.
Jednak jak się dłużej zastanowimy to czy powinno nas to w sumie dziwić? Owszem, wyspę tą kochamy, dla wielu stała się drugim domem jednak czy kombinatorstwo nie jest czymś w rodzaju prawa? Gospodarka w dużej mierze działa na gębę albo na znajomości. Ktokolwiek udaje, że jest inaczej to albo pracuje w naprawdę przyzwoitej firmie, albo informacje o wyspie czerpie z broszur ewentualnie facebookowych grupek gdzie złego słowa na Wyspę Afrodyty powiedzieć nie można. Czy to jednak wada? Według mnie nie. Lubię sobie wyobrażać, że żyję na takim Dzikim Zachodzie XXI wieku gdzie bronią nie rewolwer ale „RE”, a walutą są euro, dobre frappe i souvla a nie jakieś tam dolary wydarte z rąk kowboja o aparycji Clinta Eastwooda (co począć, nigdy jego fanem nie byłem).
Kogokolwiek pytam czy to ze znajomych czy w pracy to każdy albo coś takiego przeżył, albo zna kogoś kto się z tym spotkał. Potrącanie z pensji, niezapłacenie ubezpieczenia czy wywalenie po dwóch tygodniach to element tak powszechny jak to, że po nocy nadejdzie dzień. Idziesz coś załatwić do urzędu, teraz tylko po umówieniu na wizytę, chcesz przejrzeć swoje składki a tutaj w paru miejscach cyfrowa plama i nicość. Co więc robisz? Dostajesz szału, dzwonisz do szefa, a on Ci powie, że to ogarnie. Ewentualnie, byś poszedł/poszła do sądu gdzie będzie trzeba udowodnić, że w tym okresie się pracowało. Możliwość zwycięstwa tak pewna jak to, że w paradokumentalnych serialach zobaczymy przyszłego zdobywcę Oskara. Niby jest, ale – no właśnie.
Można rzecz jasna pójść do sądu, na policję czy do związków, ale sprawy są tak rozległe, że do tego czasu zdążysz zmienić pracę, dostać demencji i w ogóle zapomnieć ile jest Ci dłużny. W sumie to może fajny pomysł na jakąś stronę albo organizację? „CyprusWatch” albo „WorkWatch” i tam ujawniać takie rzeczy? Wiecie, wzajemna czujność! Chyba właśnie sprzedałem komuś z Was pomysł na tysiące euro i nienawiść sporej rzeszy ludzi.
W sumie mógłbym to zrobić sam, ale ja jestem żywym przykładem tego tekstu rzucanego w szkołach – „zdolny, ale leniwy”.
A zdolnym to tu trzeba być! Nie dlatego, że Cię na każdym kroku oszukają albo zabiją, co to to nie! Dlatego by się w tym całym uroczym, bo uroczym, ale jednak bałaganie odnaleźć. Wtedy zrozumiecie, że mimo wszystko tu jest wyjątkowo.
Tak jak ja.
A tacy cwaniacy kiedyś dostaną za swoje – jak ten właściciel rzeźni, który pewnie już przekręca kluczyk w stacyjce.
foto: Pinterest