Ujmijmy to w ten sposób. Zrobię dla Was dwie wersje opisu tego meczu. Pierwsza dla tych mniej cierpliwych, druga dla tych z większą ilością czasu. Gotowi?
Wersja krótka:
Apollon: W czym Wam mogę pomóc chłopaki?
Lech: W spuszczaniu sobie wpier***lu!
Wersja dłuższa:
Nie będę kłamał, mecz ten z przyczyn osobistych (praca) musiałem oglądać sprzed telewizora, a szkoda, bo chciałem wejść na stadion. Przed meczem pytałem Cypryjczyków jakie są szanse Apollonu w starciu z Kolejorzem. Nie zdziwię Was jak napiszę, że liczono na łatwe zwycięstwo zespołu z Cypru. W sumie jednak jest to zrozumiałe. Mało kto wie co to Ekstraklasa, jeszcze mniej osób śledzi te rozgrywki, a na polską piłkę patrzyli przez pryzmat anemicznej wręcz Legii. Zespół z Warszawy był wtedy w budowie, w letargu, którego nie przerwał nawet makabryczny mecz z Linfield. Zupełne przeciwieństwo tego co dziś zaprezentował Lech.
Apollon wyglądał jakby jego odprawa przedmeczowa wyglądała tak: „Eeee, dobra, Jorgo, będzie tak. Legia przegrała z Omonią, a jest mistrzem Polski tak? No to teraz zrobimy to samo, bo skoro oni byli od nich gorsi, to będzie ok. Daxi? Frappe?”.
A Leszek Miller na to: Nie sądzę.
Zespół z Poznania pokazał to co od jakiegoś czasu serwuje kibicom – i rywalom – rodzimej ligi. Szybkie podanie, klepeczki, zagrania jak się patrzy. Warta Poznań? Zwycięstwo wyrwane w końcówce okazało się tylko wpadką, która zostanie szybko zapomniana, i to w jakim stylu! Apollon został kompletnie zezłomowany, sprowadzony do parteru. Podejrzewam, że nawet Marcin Najman mógł się po tym meczu poczuć zazdrosny. Drużyna z Limassol jeszcze przed końcem pierwszej połowy „klepała w matę” prosząc o jak najniższy wymiar kary. Jak zareagował na to zespół Dariusza Żurawa? Nie brali jeńców.
Pedro Tiba, przed nim w Poznaniu należy po tym meczu ściągać czapki z głów. Już dawno zapomnieliśmy, że ktoś o takich umiejętnościach może grać w Ekstraklasie. Przegląd pola, podania, ta słynna boiskowa inteligencja powtarzana na konferencjach prasowych. Wszystko to połączone niczym składniki do stworzenia Atomówek. Efekt ten sam, bo umówmy się, zespół z Cypru nie miał szans go wyłączyć z gry. Próbowali, starali się i tego nikt im nie odmówi, jednak nie mieli żadnego pomysłu na to jak chociażby zagrozić bramce Bednarka. W statystykach to wszystko wygląda pięknie, lecz poza pojedynczymi zrywami, bramkarz Lecha mógł spokojnie usiąść i odpalić sobie partyjkę UNO na telefonie.
Mógłbym wymieniać i wymieniać. A to Kamiński dobry występ, a to Ishak bardzo fajnie, Moder grający bardzo przyjemnie, lecz wystarczy powiedzieć, że cały występ był MONOLITEM. Do tego dobrej jakości.
Lech zwycięski, pokazujący, że kwalifikacje do europejskich pucharów nie muszą być tylko okazją do kompromitacji, ale do fajnej gry. Jeśli tylko przełoży formę z tego meczu na dalszą fazę to europejska przygoda przestanie nią być, a zostanie kampanią. Do tego jeszcze liga, gdzie Legia mimo roszad na stanowisku trenera, ma się czego obawiać.
Teraz kolej na resztę. Piast, Legia, jaka będzie Wasza odpowiedź?
Apollon Limassol – Lech Poznań 0:5 (0:1)
Tiba 42′, 90+1′, Ishak 47′, Kamiński 58′, Sykora 81′