Jakiś czas temu, przy okazji wspomnień o CONIFA pisaliśmy o wicemistrzach świata tej federacji, czyli Cyprze Północnym. W tekście było między innymi o tym, jak to turecka strona robi kroki ku uznaniu ich związku piłkarskiego czy nawet połączeniu z ligą cypryjską. Tymczasem mamy kolejny akt tej historii, czy jednak można to określić komedią czy dramatem, to oceńcie sami.
Do cypryjskiego związku wpłynęło ostatnio pismo z klubu Cetinkaya, zespołu z północy, najstarszego po tureckiej stronie, jednego z założycieli Cypryjskiego Związku Piłki Nożnej (CFA) w 1934 roku. Domagają się w nim spotkania z przedstawicielami federacji oraz zmiany prawa na takie, by było ono równe dla obu podmiotów. Sam zarząd klubu mówi, że nie chodzi im o połączenie z ligą cypryjską per se (choć w kuluarach mówi się i o tym) tylko o obronie swoich praw, które są zagwarantowane w porozumieniu z 2013 roku. Układzie, który nie wszedł w życie, gdyż brakuje dokumentu z 1955 r. na jaki strona turecka się powoływała. Bez niego wszelakie rokowania i układy są po prostu niemożliwe. Ze względu legalnego bowiem, turecki związek powstał w 1955 r. działając równomiernie z grecką federacją. Obie zostały zalegalizowane gdy Republika Cypryjska ogłosiła niepodległość. Problem polega na tym, że po dokumencie nie ma śladu i nie można go nigdzie znaleźć.
Powód walki Turków Cypryjskich o wyrównanie praw jest jednak złożony. Nie chodzi bowiem tylko o uznanie przez UEFA, FIFA a tym samym duże pieniądze z tym związane. Całą sytuację wykorzystuje bowiem Turcja, która ściągając z Cypru Północnego piłkarzy nie musi płacić za transfery – wszak z punktu prawa ligi ani związku nie ma, więc nie ma komu płacić. Mało tego, Turcja jest jedynym miejscem z jakiego taki zawodnik może się przebić do Europy, co zresztą jest skrzętnie wykorzystywane. Przepychanki prawne trwają od lat, lecz zawsze kończą się tym samym. Pokażę to na podstawie scenki:
– Jeśli CFA nie zmieni swojego zdania w sprawie równości praw to w*******y z rozmów.
– A co Wam powiedzieli?
– Byśmy w********li.
Oczywiście oficjalnie CFA powołuje się na wcześniej już wspomniany zaginiony dokument. Jednakże wszyscy wiedzą, że faktycznym powodem są konserwatywne kręgi w związku, które wprost mówią, że Cypr Północny okupuje swoje terytorium nielegalne, więc tamtejsze zespoły również są nielegalne i jakiekolwiek pertraktacje z nimi mogłyby zostać odebrane jako uznanie takiego stanu rzeczy. Do tego dochodzi również konieczność inwestycji w infrastrukturę, gdyż różnice między obiema stronami wyspy są dość spore. Gdy jednak wszystko zawodzi, to każdy przypomina o Famaguście, gdzie teoretycznie powinny grać dwa zespoły (Anorthosis i Nea Salamis) ale z logicznych względów są zmuszani do gry na obiekcie w Larnace.
W siedzibach TCFA (Turecko-Cypryjskiego Związku Piłki Nożnej) nerwowo sprawdza się każdy kąt w poszukiwaniu papierka, a tymczasem Turcy zabierają piłkarzy za bezcen. Cyprowi zaś w to graj, gdyż jego pozycja jest totalnie niezagrożona.
Dlatego jeśli myślicie, że w Polsce jest burdel, tak tu mamy biurokratyczną stajnie Augiasza. Z donośnym rechotem z Ankary i Stambułu w tle.