Samochody miały być wycofane – w praktyce jednak można zrobić MOT, zapłacić podatek i bez problemu nimi jeździć
W poniedziałek ogłoszono wycofanie kilkudziesięciu tysięcy pojazdów.
Jak wynikało z ogłoszeń wydanych przez rządzących samochody mają natychmiast, najpóźniej w ciągu 8. miesięcy, trafic do warsztatów samochodowych na sprawdzenie poduszek powietrznych.
Trudno powiedzieć co się stało, gdyż Minister transportu Alexis Vafeades we wtorek uspokoił kierowców, mówiąc w publicznym radio, że pomimo poniedziałkowej akcji masowego wycofania pojazdów ryzyko, że kierowcy samochodów z niebezpiecznymi poduszkami powietrznymi będą jeździć „bardzo niskie”.
Okazuje się, że pojazdy z naprawdę „niebezpiecznymi” poduszkami zostały wycofane natychmiast przez producentów i dystrybutorów, natomiast w przypadku pozostałych pojazdów „ryzyko jest bardzo niskie”.
Jest to weryfikowane, gdy poduszka powietrzna jest wyjmowana i uruchamiana, i ustalane jest, czy była wadliwa, czy nie
Jeszcze w poniedziałek informowano, że pojazdy z listy nie będą mogły mieć odnowionych badań MOT, jednak już we wtorek okazało się, że nawet jeżeli MOT już się skończyło i w poniedziałek nikt go nie chciał przedłużyc – to przedłużenie było bez problemu dokonywane we wtorek rano!
Co ciekawe ministerstwo transportu „zaleca”, aby osoby, których pojazdy zostały wycofane, nie korzystały z nich i korzystały z innych pojazdów i innych środków transportu. Jednak nie ma obowiązku przestrzegania tego zalecenia, a kierowcy nie są narażeni na ryzyko zapłaty grzywny za korzystanie z tych pojazdów.
Koszty wymiany wszystkich 80 000 poduszek powietrznych w samochodach pokryją producenci samochodów, nawet jeśli samochód został sprowadzony z zagranicy przez osobę prywatną.
Vafeades powiedział, że osoby, w których pojazdach wymieniono poduszki powietrzne, powinny skontaktować się z wydziałem transportu drogowego , „abyśmy mogli usunąć je z listy”.
Okazuje się więc, że z biegiem czasu podejście się nieco zmienia, łagodnieje…