Finał historii którą tu opiszemy miał miejsce zaledwie kilka dni temu i kosztował jej bohatera wiele nerwów, nieprzespanych nocy, zmarnowany urlop, złupiony bagaż, stracony lot i mnóstwo pieniędzy na nowy bilet kupowany w ostatnich chwili.
Historia nawiązuje do postu który publikowaliśmy niedawno. Post przedstawiał zmiany prawne, dotyczące kontroli osób na przejściach granicznych o których pisaliśmy tutaj i została nam opowiedziana przez jej bohatera – Kazika.
I nasza historia. Finał zaskoczy niejednego.
Podczas ostatnich Świąt Wielkanocnych Polak mieszkający na Cyprze od kilku lat wracał z urlopu z Polski. Zaznaczmy że podróżuje dość często. Otóż wspomniany rodak spędził tydzień w areszcie, ponieważ zupełnie nie był gotowy na to co spotkało go na lotnisku. Został zatrzymany i po 12 dniach nerwówki prokurator przedstawił zarzuty. Niedostarczona do odbiorcy internetowa przesyłka o wartości 120 zł o którą adresat nigdy nie upomniał się mailowo czy telefonicznie ale od razu wybrał się na policję. Należy podkreślić, że policja sprawę prowadziła od 8. lat i podobno tyle właśnie czasu Polak o którym mowa był poszukiwany…
Kara to 2000 zł grzywny, która prawie w całości została odsiedziana na Ursynowie. Być może nie trwałoby to tak długo, gdyby nie fakt, że akurat ten właśnie prokurator był na urlopie.
Najśmieszniejsze, a może najtragiczniejsze, w całej historii jest to, że przez całe 12. dni Kazik żył w niewiedzy za co i dlaczego trafił właściwie został zatrzymany – nikt nie udzielił mu żadnych informacji. Przez pierwsze trzy dni jego zatrzymania także rodzina nie wiedziała co się z nim dzieje – nikt takowych informacji nie chciał udzielić. Zarówno straż graniczna jak i policji milczały. I żeby było śmieszniej zaraz po przesłuchaniu przez prokuratora został natychmiast zwolniony z aresztu.
Powiecie, że skoro jest kara to musiała być wina. Kazik twierdzi, że on przestępstwa nie popełnił. Nie ma jednak żadnej możliwości aby udowodnić swoją niewinność. Historia rozpoczęła się ponad 8 lat temu gdy sprzedał telefon przez portal Allegro i wysłał go do odbiorcy wprost z Cypru. Kupujący twierdzi, że go nie dostał, natomiast Kazik jest pewny tego, że przesyłka została nadana. Niestety, po tylu latach spędzonych na Cyprze i przeprowadzkach z miejsca na miejsce potwierdzenia nadania nie ma i nie ma możliwości jego odnalezienia.
Koszty zatrzymania? Olbrzymie: bezpłatny urlop w pracy (na szczęście to udało się załatwić), zniszczony i okradziony bagaż, stracony lot na Cypr, adwokat (musiał się wszystkiego dowiedzieć i poinformować rodzinę) i nowy bilet kupowany w ostatniej chwili (sami wiecie jakie bywają ceny).
Weźcie sobie tę historię do serca. I jeszcze raz przeczytajcie dokładnie co robić gdy Wy także zostaniecie zatrzymani na lotnisku. Czy to w Polsce (tutaj) czy na Cyprze (tutaj). Bo jak widzicie sami, w tym wypadku każde Wasze słowo ma znaczenie…