Ostatnie dwa lata liderzy społeczności cypryjskich starali się z całych sił by doprowadzić do pokojowego rozwiązania na wyspie której stolica wciąż jeszcze jest podzielona, a wojska tureckie okupują część wyspy od roku 1974.
Zarówno Grecy, jak i Turcy cypryjscy oddali swe losy w ręce liderów, którzy choć chcieliby dobrze, to większość spraw załatwiana jest,powiedzmy sobie naokoło, po za obywatelami. Decyzje spadają czasem jak grom z jasnego nieba. To dotyczy między innymi zwrotów zagrabionych ziem czy nieruchomości.
Nie dla wszystkich zjednoczenie jest dobrą nowiną a pielęgnowana z pokolenia na pokolenie nienawiść do Turcji i traktowanie Turków cypryjskich jako ludzi drugiej kategorii jest tu bardzo modne.

Czemu winni są ludzie zamieszkali okupowane obszary? Czyż i oni nie są tutaj ofiarami?
Mieszkają od lat w kraju nie uznawanym przez żadny kraj, prócz Turcji. Taka mała kolonia Ankary na Morzu Śródziemnym.
Ludzie marionetki z marionetkowym rządem. I nagle jak grom z jasnego nieba spada Mustafa Akinci.
Są też wśród społeczności greckiej tacy, którym na zjednoczeniu zależy. Szczególnie tym z terenów granicznych. Chodzi o otwarcie granic. Zżyte ze sobą społeczności przygraniczne spędzają razem święta, robią zakupy. Niestety by dostać się z Famagusty do Derynii, a to odległość około kilometra, potrzeba wybrać się w daleką podróż by przekroczyć granicę w dozwolonym punkcie. Bo inaczej kulka w łeb.
Przykładem niech będą Issak i Solomou. Zatem sytuacja jest dość poważna jeśli nie przestrzega się tureckich zasad. I tu pytanie? Czy to sprawa cypryjska? Bo wciąż słychać tylko indyki.
Niestety Turcja nie odpuszcza. Pomimo oficjalnych zapewnień o poparciu dla rozwiązania tego zamrożonego konfliktu, wszystko co się rzeczywiście dzieje, zaprzecza tym słowom. Nikt już nie pamięta o co rzeczywiście poszło. Śmierć poniosły tysiące ludzi. Część z nich do dziś wciąż czeka na swoje miejsce spoczynku z imieniem i nazwiskiem. I przybliżoną datą śmierci. Poniesionych szkód psychicznych nie sposób niczym zastąpić. Nie ma spokoju gdy żyje się w niepewności.
Za szkody moralne, psychiczne i materialne Turcja wyrokiem Trybunału Praw Człowieka miała wypłacić ludności Cypru odszkodowania. Do dziś echo. Choć Unia dla Cypru była sprawiedliwa gdy ogłosiła Halloumi z wyróżnieniem na turecką nazwę, jako produkt cypryjski.
A po ostatnich niusach o czterech europejskich przywielejach (a od kiedy Turcja jest w Unii?), zdaje się że Turcja czuje się zupełnie nie zobowiązana do jakiejkolwiek pokory i zamiast spakować manatki i pozwolić podzielonym społecznościom żyć, wciąż stawia warunki…
Teraz jest chyba ostatnia już szansa na zjednoczenie. Ludzie urodzeni po wojnie nie pamiętają już jak było przed…