Pozwólcie, że zacznę od anegdoty – bo w sumie jestem tym typem człowieka, który sypie anegdotami z filmów na prawo i lewo. Zeszły rok, okolice lipca tudzież sierpnia. Jako szeroko znany fan futbolu postanowiłem się przejść na mecz jednej z lokalnych drużyn. Piąta liga, szału wiadomo nie było, a finezji w grze było tyle ile aktorstwa wśród statystów seriali paradokumentalnych. Moją uwagę zwrócił sędzia liniowy, który stał tyłem do boiska. Krzyki, kopniaki, wrzaski, przekleństwa, piłka w grze, a ten po prostu stał i rozmawiał z jakimś gościem po drugiej stronie ogrodzenia. Jako iż ja z językiem greckim nie jestem obyty, postanowiłem się zapytać Cypryjczyka, który mi towarzyszył, o czym oni rozmawiają. Ten zaś nasłuchiwał, aż w końcu wypalił: „Opowiada, do jakiego klubu pójdzie po meczu i dlaczego brunetki są lepsze „w tych sprawach” od blondynek”. Jak to mówią kwestia priorytetów.
Możecie więc słusznie zauważyć, że większości cypryjskich sędziów bliżej do Sędzi Anny Marii Wesołowskiej niż do arbitrów Mistrzostw Świata bądź Europy. Jednak UEFA często daje przyzwolenie sędziom na to, by prowadzili zawody poza granicami swojego kraju. Nie jest to niczym nowym. Wielu arbitrów na czele z Szymonem Marciniakiem (który uchodzi za najbardziej szanowanego polskiego arbitra) podróżuje po Europie, a nawet dalej (zdarzało się i w Arabii Saudyjskiej!) zbierając szlify i pokazując, jak się sędziuje. Miła odmiana po latach dziewięćdziesiątych, gdy przy czerwonej kartce nie pytano „za co?” a „za ile?”, prawda?
Jednak dla Tomasza Musiała to była szczególna chwila. Nie tylko dlatego, że chodzi o to, że pomagał sędziować mecze cypryjskiej ligi, ale też i dlatego, że wracał po kuracji. Ktoś powie, kontuzja prawda? Jeśli boreliozę można tak nazwać to i owszem. Ciężka choroba, jaką sędzia dostał prawie rok temu, skutecznie przerwała jego karierę. Jednak pan Musiał to człowiek, nie w kij dmuchał, pokonał chorobę, pokazał gdzie jej miejsce i znowu może gwizdać, choć w tym wypadku raczej oceniać zagrania z wozu VAR.

W sumie to miła odmiana, że piłkarsko Polska może się kojarzyć z niezłymi arbitrami. No bo co? Piłkarze? Poza Lechem, który zezłomował Apollon? Błagam was, w zielonej części Nikozji lekarze przepisują Stoperan kibicom Omonii, którzy nie wytrzymują na dźwięk hasła „Legia Warszawa”. Transfery z Ekstraklasy? Przychodzą albo młodzi piłkarze „na wychowanie”, bądź odrzuty, które w Ekstraklasie były synonimem szrotu, strzelającym tyle samo bramek ile ja w tym momencie pisząc ten tekst, oraz Wy gdy go czytacie. Z nielicznymi wyjątkami.
No to Panie Tomaszu ma Pan sporo do nadrobienia, jednak liczę, że da Pan radę. No i niech Pan pamięta, taka rada od pismaka jeśli się Pan tu jeszcze kiedyś pojawi. Wszystkie bramki przeciwko Pafos mają być ze spalonego…
Od razu mówię – żart! To tak na marginesie, bo wiemy, że cypryjska piłka lubi się znaleźć na sali sądowej. A po co mi to?