Akcja jak w filmie kryminalnym. Chwile grozy i zwątpienia w siłę policji i jej chęć niesienia pomocy. A wszystko to w samym centrum Cypru.
Zacznijmy od początku.
Jakiś czas temu skontaktowała się z nami pani z Polski, spędzająca urlop w jednym z hoteli w centrum Larnaki.
Opowiadała niestworzone rzeczy o sytuacji panującej w hotelu.
Hałasy, krzyki, zamknięta brama do hotelowego parkingu, a w środku uwięzione auta i ich właściciele lub wynajmujący te auta na wakacje turyści.
Na parkingu góra śmieci. Trzy kontenery które chyba miesiąc temu się przepełniły.
Winda wyłączona. Jednego dnia nie było też wody. Czyste szaleństwo.
Pani poinformowała również redakcję że wielokrotnie widywała w hotelowej recepcji policję.
Bariera językowa niestety utrudniała zrozumienie sytuacji.
Kobieta była też świadkiem rozmowy recepcjonistki z policją.
Recepcjonistka nie była Cypryjką i pani podsłuchała rozmowę po angielsku. Było to błaganie o interwencję. Kobieta jednak nie widziała nadjeżdżającego radiowozu podczas kilku godzin zaglądania na ulicę, a to z hotelowego balkonu, a to udając się na częste spacery.
Nie uwierzyliśmy.
Chcieliśmy to sprawdzić.
Nasz specjalny wysłannik, czyli ja, pojechałam wieczorową porą do Larnaki na wycieczkę.
Hotel znalazłam. Kilka świateł na piętrach wskazywało na to że w hotelu są goście.
Przejechałam obok i skontaktowałam się z czytelniczką następnego dnia informując że nic podejrzanego nie zauważyłam. Kobieta opowiedziała mi że poprzedniego dnia słyszała jak jeden z gości hotelowych kłóci się z pokojówką. Chodziło o dostarczenie do pokoju czystych ręczników. Pani sprzątająca odmówiła serwisu. Mężczyzna próbował te ręczniki zabrać z jej wózka na którym miała czyste zmiany pościeli i środki czystości. Naszą czytelniczkę ta sytuacja bardzo zdziwiła bo kilka minut temu ta sama miła pani sprzątająca zrobiła jej w pokoju serwis, a tymczasem teraz zamieniła się w tygrysa i walczy o prześcieradła.
Co za wyobraźnia. Pojechałam do Larnaki kolejnego dnia w godzinach porannych. Poprosiłam koleżankę żeby weszła zapytać o pokoje.
W recepcji całkiem przyjemnie. Cieplutko. Miła uśmiechnięta pani. Pokoje można zobaczyć. Niektóre są odnowione.
Poszłyśmy obejrzeć pokoje. Miła pani sprzątająca pokazała nam te nowe i te starsze. Wróciłyśmy do recepcji pytając o parking. Recepcjonistka poinformowała nas że parking ktoś wykupił i niestety jest zamknięty. Na szczęście na przeciwko jest parking. Choć płatny, to zazwyczaj dostępny i strzeżony.
Pomyślałam wtedy że nasza informatorka ma problemy psychiczne. Podziękowałam za informacje i zaproponowałam żeby kontaktowała się z recepcją kiedy zauważy coś podejrzanego.
I zapomniałabym o tej historii gdyby nie nadesłany przez tę samą czytelniczkę link z lokalnej strony informacyjnej. W linku ten właśnie hotel. Zdjęcia. Na zdjęciach mężczyźni wynoszący śmieci. Worki wypełniały całą przyczepę czekającego na zewnątrz auta.
Coś tu śmierdzi. Coś przeoczyłam. Wieczorową porą znów przejeżdżam obok hotelu. W recepcji spokój.
Zaglądam na stronę internetową hotelu. Chcę sprawdzić ceny. Pokoje na tę noc wyprzedane.
Za tydzień. Wyprzedane.
Za miesiąc. Wyprzedane.
Dziwne. Jest przecież martwy sezon. Wchodzę na inną stronę. Chcę dokonać rezerwacji on line.
Wyprzedane.
Pierwszy wolny termin na 1 marca.
Idę tam znowu. Z inną koleżanką.
Chcemy pokój na jedną noc.
Nie ma nic wolnego. W recepcji jest ktoś inny.
Obie miłe panie są nieugięte.
Trzeba poprosić o pomoc jakiegoś przystojnego kolegę.
Jadę tam trzy dni później wczesnym wieczorem z kolegą. W recepcji nie ma żadnej pani. Jest pan.
Wchodzę zatem sama. Pan recepcjonista bez problemu podaje mi klucz do pokoju. Mam to! Rezerwuję pokój na cztery noce.
Winda o dziwo już działa. Wchodzę do pokoju. A tam się wietrzy. Łóżka całkiem gołe. Na materacach nie ma nawet koca. Zamykam okna. Schodzę do recepcji. Mówię że pokój jest lodowaty i zupełnie nie gotowy.
Recepcjonista szybko to załatwia. Przynosi mi prześcieradła i koc. Klima jest. Pilota nie ma. Recepcjonista nie pomoże. Nie ma pilota od telewizora. Trzeba czekać do rana.
Nie czekam. Jadę do domu. Klucz do pokoju zabieram ze sobą.
Rano tam wrócę.
Nie mogę spać. Przypominam sobie co mówiła turystka która kontaktowała się z redakcją jakiś czas temu.
Rano jadę tam z wielką głową.
W recepcji miła recepcjonistka ucicha na mój widok bo rozmawia przez telefon.
-Hallo. How can I help you?
-Everything is fine. I have a room here. – odpowiadam jednocześnie pokazując jej klucz.
Przechodzę z recepcji w stronę windy. Recepcjonistka kontynuuje rozmowę telefoniczną. Mówi po grecku. Rozmawia z policją. Informuje że sprzątaczka zamknęła się w pokoju bo ktoś jej grozi. Słyszę też że „ci ludzie” przyszli w nocy i wymienili zamki na dwóch piętrach. Słucham dalej. Ona błaga o pomoc. Kończy. Zaraz przyjedzie policja i ktoś pomoże. Wychodzę na parking. Śmieci są wszędzie.
Nie jadę windą. Biegnę po schodach. Po drodze na górę widzę mężczyznę krzyczącego w stronę drzwi i walącego w nie rękoma i nogami. Biegnę do swojego pokoju. Czy tam jest ta pokojówka?
Jestem już na swoim piętrze.
Klucz nie pasuje. Nie pytam o nic. Szybko wracam na dół.
O co tam chodzi?
Czekam na zewnątrz. Czekam na policję.
Czekam drugą godzinę. Nikt nie przyjechał.
Dzwonię na policję. Informuję że ktoś grozi pokojówce a roztrzęsiona recepcjonistka już interweniowała. Policja proponuje żebym zaproponowała panu żeby skontaktował się z policją. Jasne! Już lecę. Facet ma całą twarz w tatuażach i wygląda jakby był pod wpływem jakiś środków dopingujących. Policja się nie zjawiła.Wracam do domu.
Kontaktuję się z czytelniczką. Jest już w Polsce. Przepraszam że nie uwierzyłam. Teraz słucham.
W hotelu, prócz niej, było między innymi małżeństwo ze Szwecji. On na wózku inwalidzkim. 3 tygodnie nie mógł ruszyć się z hotelu z powodu nieczynnej windy.
W recepcji stało dodatkowe biurko przy którym siedziały podejrzane typy chwalące się że są właścicielami.
Brak wody.
Krzyki.
Policja.
Z nieoficjalnych źródeł (sklepikarze na dole) dowiedzieliśmy się że hotel był własnością banku. Właściciel wynajmuje i płaci czynsz.
Hotel wystawiony na sprzedaż. Czy nowi właściciele postanowili przejąć nieruchomość siłą? Czy zakup budynku to jednocześnie przejęcie biznesu?
Gdzie jest kierownictwo?
Dlaczego policja nie reaguje?
Czy jeśli jestem właścicielem mieszkania i je komuś wynajmuję to wpadam tam, siadam na kanapę i oglądam telewizję?
Dziwnie pachnąca sprawa.
Wracam tam po południu. Jest policja! Jeden z mundurowych klepie po plecach tego w tatuażu, jakby mu gratulował zdobycia medalu olimpijskiego. Jest tam jeszcze kilka dobrze wyglądających mężczyzn. Wygląda na to że mają świetne układy z policją.
Jadę na górę. Winda działa. Klucz dalej nie pasuje. Wracam na dół. Recepcjonistka przeprasza. Da mi inny pokój. Pyta czy w pokoju miałam jakieś osobiste rzeczy. Na szczęście nie.
Dostaję nowy pokój. Pachnie czystością.
O co tu chodzi? Przede mną kolejne dwie noce w tym szaleństwie. Jadę do domu.
Jestem w domu.
I boję się tam jutro wrócić. Sprawdzam recenzje hotelu w necie. Nie ma nic podejrzanego.
Co to za zmowa milczenia?